
Popiół…1 min czytania
……takie było moje pierwsze skojarzenie po otwarciu przesyłki do Moniki. Nie, nie znalazłam tam woreczka z owym popiołem czy piachem ani nic podobnego. Zostałam poproszona o stworzenie naszyjnika z tego co znajdę w przesyłce.
A w przesyłce znalazłam srebrne małe perełki
Szare, matowe koraliki
Srebrne rurki
Różnej wielkości kamienie, nie wiem dlaczego, ale to one najbardziej kojarzą mi się właśnie z popiołem.
I na samym końcu wypadł piękny kamień w srebrnej oprawie
Dołożyłam do tego trochę pasujących koralików z moich zapasów, całość nanizałam na czarną nić, zrobiłam hokus-pokus i powstał piękny podwójny naszyjnik.
Długość krótszej części to ok. 47 cm, dłuższa jest dopasowana do całości.
Lubię tak czarować coś z niczego z pełną swobodą tego co mi przyjdzie do głowy.
Jeszcze zbliżenie na zapięcie w kształcie liścia
I trochę inne ujęcie kamienia, który jest jego główną ozdobą.
Naszyjnik już dotarł do pomysłodawczyni, więc mogę go pokazać, bo tak naprawdę był dla niej tajemnicą, bo poszczególne jego elementy były osobno 😉
Lubię takie wyzwania, bo sprawiają, że mogę puścić wodze fantazji i dać upust swojej kreatywności 😉
Mam nadzieję, że Wam również się podoba, bo ja osobiście jestem nim zachwycona 🙂


Wspaniale artystyczny. Gratuluję pięknej wyobraźni i kreatywności. Ten kamień-wisior mnie oczarował.
Dziękuję 🙂 To tak samo przychodzi. Jak wszystko wysypałam, to się samo poukładało 😉
Ciekawe jak się prezentuje na właścicielce 😉 Nie mój gust. Ale pomysł fajny na taki mały misz masz 😉 Na pewno się podoba.
Dobrze, że mamy różne gusta, bo by nudno było. Do właścicielki pasuje idealnie i mam nadzieję, że może uda mi się go na niej pokazać. Wtedy zrobię update wpisu 😉
Fantastycznie to wszystko połączyłaś i wyszedł śliczny naszyjnik 🙂
Dziękuję 🙂 W sumie, to same się poskładały 😉
Jaki misz masz. Jak oglądałam pojedyncze rzeczy to już prawie myślałam, że wyjdzie z tego chaos i nie będzie ładne a jednak wygląda bardzo ciekawie 🙂 no proszę da się zrobić coś pięknego nawet z „popiołu” 😉 Brawo 😀
Dziękuję 🙂 No właśnie jak tak sobie pojedynczo leżały już wysypane, to zaczęły się same układać. Jak oglądałam pojedynczo w woreczkach, to miałam strach co z tego wyjdzie 😉