Dragonfly2 min czytania
Czerwiec upłynął mi tak szybko i z taką ilością różnych projektów, że nawet nie wiedziałam jak szybko przeleciał i że nie zostawiłam tutaj dla Was ani słowa. Dzisiaj już jestem i będę nadrabiać zaległości w pokazywaniu. Na pierwszy ogień idzie Dragonfly.
Dragonfly, to mój autorski wzór na niewielki koc/pled. Cieszę się, że mogłam go powtórzyć po raz kolejny.
Pierwsza wersja powstała w prezencie urodzinowym dla mojej przyjaciółki. Tym razem koc powędrował dla jej mamy jako prezent z okazji Dnia Matki od niej. Tło pozostało w tym samym kolorze co w wersji oryginalnej. Natomiast ważki są w pięknym odcieniu czerwonego wina lub jako kto woli wiśniowym 😉
Dragonfly
W sumie to mi do fotela pasuje 😉
Nawet jak jest niedbale rzucony to efekt jest.
Jakby ktoś się zastanawiał, to ważki są dwie, w przeciwnych narożnikach.
Dane techniczne:
Włóczka – Gazzal Baby Cotton, 60% bawełna, 40% akryl. Motek 50 g/165 m. Zużyłam 19 motków na tło w kolorze 3437 (kremowy) i niecałe 2 motki drugiego koloru. U mnie to 3442 (wiśniowy).
Szydełko – 3.0 mm
Wzór – Dragonfly.
Całkowity jego wymiar to ok. 115×120 cm i tu taka ciekawostka. Pierwsza wersja była robiona dokładnie z tej samej włóczki i tym samym rozmiarem szydełka i koc wyszedł większy niż za drugim razem. Wychodzi, że w drugiej wersji widoczniej robiłam ściślej i to całkiem nieświadomie. Różnicę widać to dopiero na końcu po dokonaniu pomiarów i ich porównaniu. Do tej pory wydawało mi się, że zawsze robię tak samo, a jednak nie 😉
Jeśli ktoś chciałby się skusić na taki koc, lub wykorzystać sam motyw, to wzór można nabyć TU lub odezwać się do mnie na priv 🙂
Prześliczne te ważki <3 Cudowny kocyk z nimi wyczarowałaś 🙂
Dziękuję 🙂 Lubię „malować” w tej technice 🙂
Koc wyszedł Ci bosko! <3 Trochę się cykam siostrze pokazać, bo zaraz będzie taki chciała (uwielbia ważki), a ja już mam problem, żeby dla siebie rzeczy dokończyć. ;D
To nie pokazuj, tylko zrób na jakieś okrągłe urodziny 😉 Będzie miała niespodziankę.
Mega projekt! Gratuluję pomysłu i wykonania. Czy to jest robione metodą C2C (czy jakoś tak)?
Tak, to C2C. Bardzo lubię „malować” tą techniką 🙂