
Moje…1 min czytania
Wiadomym jest wszem i wobec, że szewc bez butów chodzi… Tak samo było też w moim przypadku, ale do czasu… bo oto w końcu w ciężkim pocie i bólach zrobiłam coś dla siebie :-). Żartuję z tymi bólami i potem, ale fakt, ciężko było mi zrobić coś dla siebie nie z racji tego, że jestem wybredna (to też), ale z braku czasu, bo ciągle ktoś coś i ciągle coś komuś… 🙂
Ale nadarzyła się okazja weselna, więc postanowiłam, że to jest dobry bat wiszący nade mną, który zmusi mnie, żeby w końcu pomyśleć o sobie, a że nie wiedziałam w czym się zaprezentuję (kobieta nigdy nie ma się w co ubrać… :-)), to zrobiłam sobie coś, w moim mniemaniu, uniwersalnego 🙂
Oto wszem i wobec przedstawiam MÓJ naszyjnik (na bransoletkę już mi czasu nie starczyło, a wesela nie da się przesunąć z racji niedopełnionej biżuterii jednego z gości… :-))


Ooo… śliczne 🙂 A co to za kolory?
czarny matowy, czarny błyszczący, srebrny i niebieski z takim niby żółtym błyskiem, ciężko mi określić 🙂