Po godzinach…

Sowia girlanda

Mówią, że przyjaciołom się nie odmawia… Więc co miałam zrobić, jak koleżanka przysłała mi zdjęcie girlandy sówek z pytaniem czy zrobię dla jej córki? Oczywiście się zgodziłam 😉

Pomyślałam sobie: pikuś takie sówki, chwila moment i będą gotowe. Oj jak bardzo się myliłam. Najtrudniejsze było osiągnięcie takiej idealnej sówki. Zanim w końcu byłam zadowolona z efektu końcowego powstało kilka mniej lub bardziej udanych prototypów, różnej wielkości, z różnie rozbieganym koralikowym wzorkiem 😉

Macha do Was szara

A różowa próbuje odlecieć 😉

W ferworze zwierzęcej walki powstały aż dwie sówkowe girlandy. Koleżanki znajoma spodziewa się córeczki, więc będzie od razu prezent dal bobasa.

Trójkolorowa dla koleżanki

Szaro-różowa dla koleżanki koleżanki.

W sumie to niezła plątanina z nich wyszła 🙂

A tak mieszkają swoje sówki w nowym domu. Mam nadzieję, że im tam dobrze i wygodnie 🙂

W całej tej masowej produkcji najszybciej powstawały korpusy. Najbardziej męczące natomiast były oczy. Już chyba wolę dziergać swetry, przynajmniej powierzchnia robocza jest innej wielkości i nie trzeba się wcelowywać w koralikową dziurkę obślinioną końcówką włóczki 😉 Sówki powstały z włóczki YarnArt Jenas na szydełku 3 mm. Wypełnienie to kulka silikonowa.

 

0 0 głosów
Ocena artykułu
Exit mobile version