Co prawda mam jeszcze sporo zeszłorocznych projektów, których Wam nie pokazywałam jeszcze, ale co by nowego roku nie zapeszać tak od samego początku, to chciałam Wam dzisiaj pokazać pierwszy w całości tegoroczny projekt. Pierwsze podejścia do niego, niestety nie udane, były pod koniec grudnia, ale wersja ostateczna powstała już w styczniu.
Postanowiłam coś zrobić z moją kanapą, która pomimo, iż ma już kilka lat, to nadal jest mega wygodna w siedzeniu i leżeniu 😉 Do dzisiaj pamiętam te godziny spędzone na jej poszukiwaniu i te setki wypróbowanych siedzisk, w których zawsze było coś nie tak 😉 Był to wystarczający powód, żeby nie szukać nowej, a postarać się coś zmienić z tą, która już jest. Wybór w sumie był prosty, bo jej oparcie składa się z 4 poduch. A jak najprościej odświeżyć poduchy? Oczywiście, zorganizować im nowe poszewki. Z tą myślą zabrałam się do pracy i pomijając nieudane próby w dwa popołudnia stworzyłam mojej kanapie nowy look 😉
Tak prezentowała się kanapa przed metamorfozą.
To, że ustawiona jest plecami na aneks sprawdza się przy suszeniu chust, bo mogę je tam swobodnie upinać i naciągać 😉
A tak wygląda z nowymi poduchami.
Nie wiem czy przyznacie mi rację, ale moim zdaniem w wersji z jaśniejszymi poduchami bardziej mi się podoba. Kolory starałam się dobrać tak, żeby pasowały do czekoladowego brązu kanapy 😉
Szare pasują do dywanu
Te w zygzaki do szarych 😉
Każda poducha jest w rozmiarze ok. 64×62 cm i uszyta jest na zakładkę. Mam nadzieję, że ich rozbieranie od prania nie będzie wielkim wyzwaniem 😉
Powoli rozwijam swoje umiejętności i współpracę z maszyną. Do „ubrania” została mi jeszcze jedna poducha, która była w gratisie do kanapy, ale w jej przypadku zamierzam się trochę rozwinąć artystycznie 😉
Moje poduchy pasują do Adzikowego wyzwania „Akcja Reperacja„, więc je tam zgłaszam. Może innych tym zainspiruję 😉
